17 czerwca 2020, 06:32
Prawdopodobnie kiedy jego zona napisala ze ,,jestem zwykla dziwka" tez zasluzylam...
Jednak kim bylam przez ostatnie miesiace dla jej meza ?
Nigdy sie nie dowiem...
On przed jej atakiem mnie nie ochronil ...
Jakze by mogl ?
Kim wlasciwie bylam ?
Nikim ...
I choc pod swoim sercem nosilam czesc tego czlowieka - nie dalo mi to kompletnie zadnego prawa by choc przez drobna sekunde poczuć sie kims ... kims wiecej niz zwykla dziwka ktora przez nieuwagę nosila jego dziecko ...
Nigdy nie zapomne jego wzroku ...
Pelnego pogardy i nienawisci ...
Nie zapomne tez jak na Jego oczach upadalam ... z tym upadkiem runol caly szacunek ... czulam sie smieciem ...
Wtedy tez stracilam najwiecej ... nie tylko w jego oczach - we wlasnych rowniez ...
Jak to mozliwe ?
Ze najblizszy mi czlowiek stal sie z dnia na dzien tym najdalszym ?
Skad wziela sie ta podłość i pogarda jaką mnie bombardował z rozmachem ?
Dlugo przyswajalam mysl ...
Ze stracilam mojego największego powiernika ... ,,przyjaciela" ... czlowieka przed którym obnazylam kompletnie cale swoje zycie ... ktory wie wszystko.
Broniac jak lew swego stada ...
Zapomnial o tygrysie ktorego oswoil ...