02 czerwca 2020, 10:02
Za kilka dni moja pierworodna obchodzi swoje kolejne ,,dorosle” urodziny.
I dosłownie chwile dzielilyby mnie od poczecia na swiat dziecka któremu szanse
zycia okrutnie odebrałam …
Nie wiem do końca jaka kara mnie za to czeka L
Nie boje się konsekwencji …
zdaje sobie sprawę ze zawiodłam.
Codziennie czuje ciezar tego czynu który spoczywa na moich barkach…
Oplata tez bolem cale moje ciało.
Wzdrygam się na każdy dzwiek dziecięcego placz…
Czujac ogromna pustke w sercu … Taka niezalatana dziure….
która strzepi wokół kawałki ciala….
To bardzo indywidualna kwestia…
Ale tak bardzo chciałabym żeby ktoś mnie zrozumial.
Nie musi dzielic ze mna smutku- wystarczy ze go nie zbagatelizuje.
Czy wiesz jakie to uczucie?
Kiedy musisz wyzbyc się własnych marzen na rzecz innych….?
Kiedy w reku trzymasz wszystko czego tak bardzo pragniesz…
Jestes o krok od spełnienia wszystkiego….
I odpuszczasz…
Wypuszczasz cos co kurczowo w dloni trzymalas… a to z hukiem
laduje i rozbija się w drobny mak…
Z moich złudnych marzen pozostal jedynie pyl.
I bol swiadomej straty który będzie towarzyszyl mi już zawsze.
To był moment w którym miałam szanse być najbardziej
egoistyczna osoba – myslac tylko o sobie i o tym co dla mnie będzie ważne…
W efekcie myslalam o wszystkich – pomijając siebie….
W tym miesiącu T zostalby poraz 3 ojcem…
Do czego od początku podchodzil z ogromnym gniewem…
Kiedys takim mezczyzna jak On … bym zgardzila….
Dzis gardze sobą…. A jego po prostu mi zal…
PS. Tchorz zawsze zostanie tchórzem….