10 października 2022, 21:56
Prawdopodobieństwo spotkania Go ograniczałam do minimum ... takie były wskazania psychoterapeuty i takie też stanowisko objęła moja wątpliwie osłabiona psychika ...
I kiedy już udało zmienić mi się pracę- czułam się w tym kontekście totalnie bezpieczna .
Żadna moja zawodowa ścieżka nie prowadziła bowiem do Niego ... totalnie wyzbyłam się poczucia odnośnie możliwości przypadkowego spotkania.
I kiedy ostatnio życzliwa osoba poinformowała mnie o jego prawdopodobnym romansie w pracy jedynie uśmiechnęłam się na myśl, że nie uczy się na błędach... wewnętrznie nie czułam nic - wtedy przeszło mi przez myśl, że temat został przepracowany :) ... 3 lata ... dokładnie tyle miał trwać ten proces zapomnienia - upewniłam się w tym przekonaniu... jestem już na finiszu tej ciężkiej i bolesnej drogi pomyslalam ....
Chwilę później... właściwie dziś- los sobie ze mnie okrutnie zadrwił... Bo kiedy już mur który tak skrupulatnie wznosiłam osłaniając moje serce wydawał mi się kurewnie solidny obaliło go ... całkiem przypadkowe spotkanie . Wróciło wszystko - atak paniki .... tylko oddychaj kurwa oddychaj spokojnie - powtarzałam jak mantra w głowie. I jak tu udać szczęśliwa? Pamietam jak na terapii przygotowano mnie na to.... sądziłam że nigdy nic podobnego nie będzie mi potrzebne... Nie czułam się gotowa... nigdy nie było na to odpowiedniego momentu... ale akurat dziś? Osłabiona zmeczona i smutna .... tą kolorowa wesoła dziewczynę zostawiłam dawno już za sobą ale bywały momenty kiedy potrafiłam do Niej wracać- dziś bez wątpienia nie był to żaden z tych dni ...
Nie czuje już nienawiści... jest ból i smutek a jego twarz jedynie przypomniała mi o tym ... boleśnie uświadamiając że tego trudnego czasu nie mam jeszcze wcale za sobą.
Po co mi to robisz Boże ?